7-godzinny dzień pracy przy zachowaniu dotychczasowego wynagrodzenia pracowników. Czy takie rozwiązanie mogłoby się sprawdzić w polskich warunkach? W innych krajach już teraz pracuje się krócej niż u nas. Poznaj argumenty za i przeciw tej zmianie!
Według danych OECD czy Eurostatu Polacy należą do najbardziej zapracowanych narodów w Europie. W 2021 r. pracowali średnio 1830 godzin (5. miejsce), co daje 39,4 h tygodniowo – tylko w ramach głównego zajęcia, niekoniecznie w pełnym wymiarze i z uwzględnieniem rozmaitych absencji. (1. miejsce na równie z Portugalią). Pełnoetatowcy, którzy podejmowali się dodatkowej pracy, wyrabiali 41,3 h w tygodniu (7. miejsce na kontynencie i 4. w UE). 7-godzinny dzień pracy miałby zmniejszyć poziom wypalenia zawodowego, zapewnić więcej czasu na życie prywatne, a także poprawić efektywność i stworzyć nowe miejsca pracy. Takie pozytywne skutki obserwuje się w krajach oraz firmach, które wprowadziły skrócony czas pracy na stałe lub przeprowadziły programy pilotażowe. Jednocześnie taki system wiązałby się z kilkoma poważnymi zagrożeniami dla polskiej gospodarki.
7-godzinny dzień pracy to sztandarowy postulat programu partii Razem i posłów lewicy. I nie tylko ich
Nie są to całkowicie nowe pomysły, temat kolejnego skrócenia wymiaru pracy pojawiał się w debacie publicznej już wielokrotnie. W 1918 r. decyzją Józefa Piłsudskiego wprowadzono limit 8 h dziennie, a od 1973 r. stopniowo odchodziło się od 6-dniowego tygodnia pracy. Jak zwracają uwagę zwolennicy pracy przez siedem godzin dziennie, od tego czasu efektywność pracowników (mierzona m.in. przez PKB na głowę i na godzinę) wzrosła znacznie bardziej niż płace. Postulują, by owoce postępu technologicznego i wyższej wydajności trafiły teraz „do większości pracującej”.
Siedmiogodzinny dzień pracy za takie same pieniądze pojawił się programie partii Razem w 2018 r., a teraz politycy ponownie podejmują inicjatywy w tym kierunku. Na stronie pracujmykrocej.pl zbierają podpisy poparcia pod projektem – kilka lat temu nie udało się zebrać wymaganych 100 tys., by złożyć projekt obywatelskiej ustawy w sejmie. Tym razem parlamentarna Lewica zapowiada projekt poselski. Pierwotnie miał trafić pod obrady przed wakacjami, w niedawnym wywiadzie dla „Krytyki Politycznej” posłanka Magdalena Bielat zapowiedziała, że projekt ustawy o 35-godzinnym tygodniu trafi do laski marszałkowskiej we wrześniu. Zmiany mają przysłużyć się realizacji celów pożytecznych społecznie, takich jak:
- zwiększenie wydajności, zgodnie z zasadą „wypoczęty i spokojny pracownik to lepszy pracownik”;
- stworzenie przestrzeni czasowej na rozwój osobisty pracowników i aktywność społeczno-obywatelską;
- odciążenie opieki zdrowotnej dolegliwościami związanymi z wypaleniem i chorobami zawodowymi (więcej czasu na odpoczynek, dla rodziny i siebie to mniej zwolnień lekarskich);
- nieznaczne zwiększenie liczby miejsc pracy na polskim rynku.
Program partii Razem nie kończy się na siedmiogodzinnym dniu pracy
Zdaniem polityków Lewicy skrócenie wymiaru pełnoetatowej pracy do 35 h tygodniowo to tylko jedna z wielu zmian, jakie trzeba w Polsce przeprowadzić. Zwracają uwagę, że 75% zatrudnionych pracuje w godzinach nadliczbowych, z czego połowa to bezpłatne nadgodziny. Skutkuje to stresem, przemęczeniem, brakiem poczucia bezpieczeństwa. Na brak stabilizacji wpływają też tzw. śmieciówki, zatrudnianie za pośrednictwem agencji i presja na samozatrudnienie przy świadczeniu pracy w wymiarze pełnego etatu. Partia Razem podkreśla też ich zdaniem zbyt słabą pozycję związków zawodowych i niskie pensje w sektorze usług publicznych.
O pracy przez 7 godzin dziennie mówią też PSL czy OPZZ
Ludowcy kilkukrotnie podnosili hasło „godzina dla rodziny”. Postulują, by rodzice dzieci do 15. roku życia mogli przejść na siedmiogodzinny dzień pracy – rzecz jasna bez negatywnych konsekwencji finansowych dla pracowników. Podobną propozycję ma Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, jednak granica wieku zostałaby obniżona. 7-godzinny dzień pracy przysługiwałby rodzicom dzieci do lat 12.
32-godzinny tydzień pracy, czyli praca po 8 h przez 4 dni w tygodniu – propozycja Donalda Tuska
Inny pomysł na systemowe zmiany na rynku pracy (i zjednanie wyborców) ma przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Były premier zapowiedział, że po zwycięskich wyborach wprowadzi pilotażowy program 4-dniowego tygodnia pracy. A docelowo praca przez 32 godziny w tygodniu stanie się kodeksową normą. Na razie to ogólne założenia – bardziej w formie haseł – ale przykładów takiego systemu nie trzeba daleko szukać.
W Holandii wariant 4+3 już funkcjonuje, a Hiszpania, Wielka Brytania i Nowa Zelandia planują testy zakrojone na mniejszą i większą skalę. Na Półwyspie Iberyjskim pilotaż ma objąć 200 firm zatrudniających 6 tys. osób, Brytyjczycy w czerwcu wdrożyli czterodniowy tydzień pracy dla 70 przedsiębiorstw i 3 tys. pracowników. Swoje próby w sektorze publicznym zakończyli już w 2021 r. Islandczycy, a wyniki eksperymentu skłoniły część pracodawców (i większość związkowców) do skrócenia tygodnia pracy z 40 do 36–35 godzin.
Praca przez siedem godzin dziennie może być bardziej efektywna od 8 h pracy
Islandzkie testy objęły 2,5 tys. pracowników punktów usługowych, przedszkoli, szpitali oraz urzędów. Skrócenie czasu pracy nie wpłynęło negatywnie na ogólną wydajność, a w niektórych kwestiach efektywność poprawiła się o 20–30%. Głośno było również o wynikach japońskiego oddziału Microsoftu. Czterodniowy tydzień pracy zaowocował wzrostem produktywności o 40% – pracownicy działu sprzedaży spędzali w biurze mniej czasu, co pozwoliło zredukować koszty poprzez mniejsze zużycie energii i materiałów biurowych. Gigant IT zapowiedział kontynuację testów z myślą o „work – life balance” – o stałym przejściu na taki system dla wszystkich pracowników nikt nie wspomina.
Pozytywnie nastawieni do skrócenia czasu pracy są także Szwedzi – tam testowano nie tylko 7-godzinny dzień pracy, ale też pracę przez maksymalnie 6 h na dobę. Czym to się skończyło? Oto przykłady z Göteborgu:
- personel domu opieki poświęcał podopiecznym więcej czasu. Mniejsze zmęczenie i lepszy nastrój poprawiły jakość kontaktów międzyludzkich. Pracownicy nie czuli konieczności tak częstego odpoczynku, jak wcześniej;
- pracownicy salonu samochodowego mieli mniej przerw w ciągu dnia, a i tak mieli więcej energii do pracy. Zmniejszyła się też liczba urlopów na żądanie.
7 h dzień pracy – co o tym pomyśle sądzą Polacy?
Wyniki sondaży i raportów są skrajnie różne. Czyżby kolejny przykład na to, że zamawiający dostanie takie badanie, jakiego oczekuje i rzetelnością nikt się nie przejmuje? W mediach wielokrotnie cytowano sondaż SW Research dla „Rzeczpospolitej” – za skróceniem czasu pracy było 46,6% uczestników, 26,2% przeciw, a 27,2% nie miało jednoznacznej opinii na ten temat. Pytano również o poparcie dla dwóch najgłośniejszych w tej chwili projektów:
- 7-godzinny dzień i 35-godzinny tydzień pracy przypadł do gustu 19% badanych;
- 4-dniowy i 32-godzinny tydzień pracy popiera 27,6% wszystkich ankietowanych.
To sondaże komentowane głównie 19 lipca. Natomiast 24 lipca zupełnie inny obraz pokazał raport ADP, cytowany przez „Super Tydzień Chełmski” – za skróceniem czasu pracy i zachowaniem dotychczasowego wynagrodzenia było tutaj już tylko 25% Polaków, 26% zgodziłoby się na pracę 4 dni w tygodniu po 10 h, 34% chce pozostawienia aktualnego systemu, a 15% nie zajęło żadnego stanowiska. Zbliżone pytania, badania przeprowadzane w niedługim odstępie czasowym, a rezultaty znacząco inne.
Siedmiogodzinny dzień pracy nie sprawdzi się w każdym kraju
Praca przez 7 h dziennie i 35 h tygodniowo to we Francji standard już od 2000 roku. Celem miało być zredukowanie bezrobocia – skoro technologia zabiera miejsca pracy, można zwiększyć lub przynajmniej utrzymać poziom zatrudnienia poprzez podzielenie pozostałych do wykonania zadań na większą liczbę osób. Podstawowego założenia nie udało się zrealizować, ale 7-godzinny dzień pracy pozostał. Wszystko ponad ten limit to już płatne nadgodziny – według Eurostatu w 2021 r. przeciętny Francuz spędzał w pracy 39,9 h tygodniowo.
Pełny etat poniżej 40 h ma łącznie 11 krajów Unii Europejskiej. W statystykach PKB/h przodują kraje zamożne, z silną gospodarką – Luksemburg, Holandia, Francja oraz Belgia. W artykule Politico zacytowano fragment książki dr. Pedro Gomesa „Friday is the New Saturday: how a four‑day working week will save the economy” (wydana w 2021 r., w Polsce dostępna tylko w języku angielskim), ekonomisty Birkbeck University London – skrócenie wymiaru pracy będzie „zmianą biegu dla gospodarki. Podobnie jak w twoim samochodzie, może być początkowy wstrząs, ale gospodarka będzie w lepszej sytuacji, nawet jeśli PKB początkowo mówi inaczej”.
7-godzinny dzień pracy dla wszystkich w Polsce – szanse i zagrożenia
Opinie są podzielone również wśród ekspertów i to reprezentujących tę samą część rynku pracy. Zwolennicy zmian wskazują, że pracownik może być maksymalnie wydajny przez 3–4 godziny, a w pozostałym czasie efektywność wyraźnie spada. Są też badania naukowe, które wskazują, że mózg może całkowicie koncentrować się na jednej rzeczy maksymalnie przez 20–30 minut bez przerwy – potem trzeba odwrócić uwagę na 5–10 minut, by wrócić do swoich obowiązków z pełnym zaangażowaniem. Praca przez siedem godzin na dobę i 35 h tygodniowo miałaby przynieść następujące korzyści dla gospodarki i rynku:
- mniejsze zmęczenie i wypalenie pracowników;
- więcej czasu dla rodziny, samorealizację czy dbanie o zdrowie;
- zwiększenie aktywizacji zawodowej;
- nowe miejsca pracy, które wypełnią luki po skróceniu czasu pracy.
Przeciwnicy modyfikacji systemu argumentują, że w sektorze publicznym już teraz Polska zmaga się z ogromnym niedoborem pracowników. I tylko dzięki nadgodzinom czy dodatkowym dyżurom system opieki zdrowotnej jeszcze jakoś funkcjonuje. Poważne obawy budzą również kwestie realnej efektywności pracowników przy pracy przez 7 godzin oraz wzrostu kosztów pracy dla przedsiębiorców. Wskazuje się również, że kodeksowe zredukowanie czasu pracy poniżej 40 h pracy było możliwe w krajach o specyficznym rozkładzie PKB, z wysokim udziałem usług wysokomarżowych – gospodarka Polski opiera się na zupełnie innych filarach.
Najpoważniejsze zagrożenia związane z pracą przez 7 h dziennie (lub 4 dni w tygodniu) to:
- załamanie sektora publicznego i braki kadrowe w prywatnych przedsiębiorstwach;
- kolejny impuls do spowolnienia gospodarczego przy spodziewanej recesji;
- konieczność reorganizacji systemu pracy;
- zbyt duże obciążenia finansowe dla pracodawców.
35-godzinny tydzień pracy w Polsce już obowiązuje. Dotyczy niektórych osób niepełnosprawnych
Wymiar czasu pracy osób z niepełnosprawności reguluje nie tylko Kodeks pracy, ale także ustawa o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. Podstawowe limity to 8 h dziennie oraz 40 h tygodniowo. Jeżeli niepełnosprawność kwalifikuje się do umiarkowanego lub znacznego stopnia, taki pracownik może przepracować 7 godzin na dobę i 35 h w tygodniu. To ograniczenia narzucane odgórnie, nawet porozumienie pomiędzy pracodawcą i pracownikiem, by pracować dłużej, nie może tego zmienić – są jednak wyjątki od tej reguły. Skrócony czas pracy dla niepełnosprawnego pracownika nie obowiązuje:
- na stanowiskach związanych z pilnowaniem mienia i monitorowaniem;
- po uzyskaniu zgody lekarza i na wniosek osoby zatrudnionej.
7-godzinny dzień pracy dla wszystkich pracowników? Podyskutujmy!
Siedmiogodzinny dzień pracy to temat, który z pewnością będzie jeszcze w Polsce wracał. Podobnie jak propozycja czterodniowego tygodnia. Licytacja na obietnice wyborcze w kampanii przed kolejnymi głosowaniami de facto już się rozpoczęła. A która opcja faktycznie je zrealizuje i w jaki sposób? To się okaże w przyszłości. W międzyczasie chętnie zapoznamy się z twoją opinią!
- Systemy czasu pracy – w jaki sposób możesz pracować w Polsce?
- Nadgodziny – jaka jest ich definicja, czy są zapisane w przepisach i jakie wynagrodzenie za nie przysługuje?
- Przerwa w pracy – ile czasu wolnego od wykonywanych zadań przysługuje zatrudnionym?
- Gdy pracownik przynosi orzeczenie o niepełnosprawności
- Czy pracodawca może zmusić do nadgodzin?