Jeszcze w tym miesiącu byli współpracownicy TVN mają zostać przesłuchani przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Postępowanie dotyczy naruszenia warunków pracy i zatrudnienia przez spółkę. Sprawę rozpoczął 1,5 roku temu były wieloletni pracownik TVN, Kamil Różalski wraz z grupą osób. Stacja zaprzecza oskarżeniom i zaznacza, że warunki zatrudnienia nie odbiegają od norm prawnych.

Kami Różalski, to były operator obrazu z 23-letnim stażem pracy w TVN. Półtora roku temu wniósł skargę na spółkę, a całe zdarzenie ostatnio nagłośnił za pośrednictwem Facebooka, w którym oskarżył dawnego pracodawcę o poważne naruszenia praw pracowniczych. Konkretnie chodzi o grupę osób, które w przeszłości musiały przejść z etatów na umowy cywilnoprawne. W poniedziałkowym wpisie napisał, że jeszcze w maju osoby składające skargę na TVN będą przesłuchane przez ZUS. Różalski dodał również, że ma nadzieję, iż dojdzie do kontroli wszystkich umów śmieciowych w całej grupie TVN:

„Mamy nadzieję, że dojdzie do kontroli wszystkich umów śmieciowych i B2B w całym TVN-ie i około 450 mln zł znajdzie się w kasie ZUS, a nie w kieszeniach udziałowców Discovery Inc. Mamy też nadzieję, że około 1800 osób nabędzie prawo do bezpłatnego leczenia oraz emerytury w przyszłości”.

TVN odpiera ataki twierdząc, że wszystkie warunki są zgodne z prawem

Szefowa komunikacji korporacyjnej w TVN Katarzyna Issat odpiera i oznajmia, że warunki zatrudnienia wszystkich osób wykonujących wolne zawody w ramach współpracy z telewizją TVN – w tym operatorów kamer – są zgodne z prawem. Issat podkreśla także, że wszelkie potencjalne naruszenia są dokładnie analizowane:

„Traktujemy je poważnie. Wewnętrzne postępowania wyjaśniające w takich sprawach są objęte poufnością i nie udzielamy na ich temat informacji. Wobec osób składających skargi nie są wyciągane negatywne konsekwencje, a każda osoba oceniana jest wyłącznie na podstawie swoich kompetencji i zaangażowania w wykonywaną pracę”.

 

Zobacz także  TVP nadużywała przepisów w kwestii zatrudniania pracowników? Skarga wymierzona w stację trafiła do ZUS-u